Grzegorz Gozdawa Grzegorz Gozdawa
368
BLOG

Wyborcze powroty osłów polskich

Grzegorz Gozdawa Grzegorz Gozdawa Polityka Obserwuj notkę 4

       Nigdy, naprawdę, uwierzcie mi, że nigdy dotąd nie odczuwałem takiego lęku przed lądującymi samolotami. Zwłaszcza tymi, które dowożą polskich turystów powracających z Wysp Kanaryjskich, z ciepłych śródziemnomorskich krajów i z egipskich resortów. I tych światowców porażonych blichtrem oferowanego w obcych, najczęściej niezrozumiałych dla nich językach luksusu, przybywających z weekendowych zakupów w sklepach Londynu, Paryża i Nowego Jorku. No a wraz z nimi odrobinę tandetnych i ubogich poszukiwaczy obcych smaków, dla których wypite w Rzymie czy Paryżu latte, espresso lub cappucino, bo na więcej ich nie stać, stają się tematem internetowych, ociekających europejskim szlifem opowieści. A z nimi wszystkimi i tych pomniejszych, rzekłbym prowincjonalnych, zmotoryzowanych globtroterów, śpieszących pod koniec dnia z grilowania za miastem po to tylko, by w ostatniej chwili oddać głos. Głos na na ICH partię, partię która jest bliżej, choć nie wiadomo czego. Swoich interesów, ich interesów, naszych interesów? A może naszych kieszeni?

         Dobrze, czort z nimi i ich interesami - nie dolecieli i nie dojechali. Uf, odetchnąłem. Może przeszkodziła im późna jesień niesprzyjająca wycieczkom na łono natury, może brak wyborczej kiełbasy, którą dałoby się grilować, może zbyt wcześnie jeszcze na przedświąteczne zakupy, kto wie? No a jeśli nie mieli skąd wracać, by głosować, to po jaką cholerę mieliby w ogóle głosować, skoro przyzwyczaili się, że jedno idzie nierozerwalnie w parze z drugim.

         Tak długo przekonywali ich o tym w tefauenie, że wreszcie jak to powiadają - wzięli i uwierzyli, czyli padli ofiarą własnej propagandy. No może nie wszyscy, ale wystarczająco wielu z nich, by oddać zwycięstwo. Tylko co to za zwycięstwo, skoro i tak PiS w terenie rządzić nie będzie, bo nie ma zdolności koalicyjnej. Tę posiedli tylko bezideowi platformersi, pazerne peeselowskie chłopstwo, choć wcale nie dlatego, że peeselowskie, oraz udający lewicę cwaniacy, pokroju zapożyczonego w Moskwie Millera i pulchnego Kalisza. I choć pisowskie żuczki niczym zdyscyplinowane gnojaki za każdym razem toczą jak na komendę wyborcze kulki, to i tak ciągle zdobywają w okolicach trzydziestu procent głosów. I jeśli na pewno wygrają, co zależy od tego, jak naprawione zostaną komputery PKW – słusznie czy niesłusznie, to korzystając ze zniechęcenia elektoratu politycznych oponentów, a nie na poprawieniu własnych wyników. No a dlaczego tak jest? Czyżby dlatego, że masy… Zaraz, masy? No tak, dobrze to ująłem. No więc masy ciągnie do ich elit, znaczy hołoty, a tej w Polsce, co wynika z głosowań, powodzi się nie najgorzej?         

         Co, że niby zbyt odważna diagnoza? Być może, co wcale nie znaczy, że chybiona. Ależ skąd, oczywiście że trafna, tylko trochę bulweresująca, a masy, im bardziej durne, lubią robić fochy, gniewać się i oburzać. Bo to prosty, niewyszukany i tani sposób, by zaprzeczyć faktom, pozbyć się stresu i w rezultacie dowartościować troszeczkę.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka