Grzegorz Gozdawa Grzegorz Gozdawa
939
BLOG

Fladry

Grzegorz Gozdawa Grzegorz Gozdawa Polityka Obserwuj notkę 35

        Fladry to podłużne kolorowe szmatki, najczęściej czerwone,  przywiązane w odległościach co trzy czwarte metra do sznura, którym otacza się pewien rejon lasu w trakcie niektórych polowań. I jeśli są tam wilki, to dopóki do tej bariery się nie przyzwyczają, nie przekroczą jej. A wspominam o tym dlatego, ponieważ polskie władze skorzystały z analogicznej metody, ofladrowując wschodnią granicę kraju zakazem przejazdu motocyklistów z rosyjskiej organizacji ,,Nocne Wilki”. Nacjonalistycznych motocyklistów, co bardzo ważne w tej historii. Bo gdyby byli inni, internacjonalistyczni na przykład, jak do niedawna 2 Gwardyjska Tamańska Dywizja Zmechanizowana, wtedy być może przejachaliby na obchody zwycięstwa bez protestów, a kto wie, może nawet z błogosławieństwem i życzeniami gumowych drzew, podobnie zresztą, gdyby podróżowali pod tęczową flagą. Ha, wtedy zgodnie z polityką miłości, wcześniej wypróbowaną na jankesach, o czym ze swadą opowiadał przy obiedzie pewien nieciekawy typ, dla dość ponurego żartu będący szefem MSZ, nakazano by celnikom robienie tak zwanej ,,łaski” rosyjskim harleyowcom, by wykazać, że nie tylko chlebem i solą potrafimy witać, ale i pełną gębą… Recz jasna, pełną gębą okolicznościowych frazesów, godnych miana ściemy z gatunku politycznej poprawności.

         Postawmy sprawę jasno – Rosjanie nigdy nie byli, nie są i nie będą nam przyjaciółmi. Na co dzień, w stosunkach obywatel - władza, prezentują mentalność raba – nam nieznaną, mają inną kulturę, noszą w sobie bakcyla imperialnego typu myślenia i siłowego rozwiązywania międzynarodowych problemów, a ich cywilizacyjne kompleksy czynią ich agresywnymi i skłonnymi do straszenia atomem. No więc skoro tak jest, to ktoś, kto z jednej strony, mówiąc kolokwialnie, nie może im podskoczyć, a z drugiej – oceniając realistycznie - nie zakłada wsparcia ze strony papierowych sojuszników, nie powninien zadrażniać stosunków w kwestiach błahych. Bo w strategicznych, czyli decydującycyh o interesach państwa, o jego istnieniu - w tych sytuacjach tak, trzeba się postawić. Ale nie w okolicznościach o charakterze wyłącznie propagandowym. Wtedy nie czas na prężenie cherlawych muskułów, bo wydźwięk tego jest nie tylko śmieszny, ale i szkodliwy – tak jak szkodliwy dla nas jest incydent z ,,Nocnymi Wilkami”, których postanowiliśmy ofladrować.

          Ale jest i inny aspekt tej sprawy. Bo ta niby stanowczość polskch władz okazywana Kremlowi ma przekonać całkiem już tępego wyborcę PO, a także tego wahającego się, do profesjonalizmu rządu i jego aktywnej postawy w obronie narodowych interesów. A wszystko dlatego, że wyborca o mózgu włoskiego orzecha, tylko bardziej gładkiego, nie pamięta, iż to reprezentanci tego właśnie rządu polityką wytartych kolan szukali poprawienia relacji z Moskwą. Że to oni nie byli tak nieugięci wobec strony rosyjskiej podczas negocjacji cen gazu, budząc tym nawet sprzeciw Unii, i że odstąpili Putinowi swoje prawa do prowadzenia smoleńskiego śledztwa.  Czyli wszystko na odwrót – w kwestiach strategicznych miękniemy, a w błahych prężymy muskuły. A co to oznacza? Oznacza, że wobec Rosji prowadzimy politykę na niby.

         Szef MSZ Grzegorz Schetyna tłumacząc podjętą decyzję stwierdził tylko, że intencje Rosjan były złe, bo przyświecała im polityczna prowokacja, no i że to nacjonaliści. Hm, trochę mało jak na uzasadnienie działań, które w ramach moskiewskiej retorsji na pewno zemszczą się na Polsce. Ale Schetyna jako człowiek, który wiadomo - zjadł zęby na dyplomacji wojenek prowadzonych w lokalnych strukturach partii, na pewno wie co mówi. I na myśl mu nie przyszło, by nie robić z tego medialnego szumu, wyciszyć politycznie temat i przepuścic hołotę przez Polskę – niech sobie jadą na zbity łeb do Berlina.        

         Sęk jednak w tym, iż początkowo Niemcy nie zakazali wjazdu, dając się wyprzedzić Polakom, i jedynie władze stolicy zapowiedziały, że nie zezwolą motocyklistom na przejazd ulicami miasta. Później, dzień po decyzji władz polskich, rząd niemiecki odmówił Rosjanom prawa przekroczenia granicy, ale w sposób dość niejednoznaczny – zakaz ma dotyczyć głównych przedstawicieli motocyklowego klubu. Jeśli więc Warszawa zabroniła ,,Nocnym Wilkom” przekraczenia granicy, a Czesi zapowiedzieli stwarzanie im trudności, kierując się rzekomą troską o bepieczeństwo ruchu drogowego, to reakcja władz polskich jest najostrzejasza w stosunku do wybiórczej Berlina i zniechęcającej Pragi. A zatem to na nas skupi się gniew i medialny atak Moskwy, choć decyzję podjęlismy de facto w niemieckim interesie.

         A swoją drogą ciekawych czasów dożyliśmy. Oto od dziś polscy celnicy na wschodzie będą poszukiwać innej niż dotychczas kontrabandy. I gdy zatrzymany do rewizji osobistej i podenerwowany własnym negliżem Rosjanin zacznie zapewniać nakładająego gumową rękawicę urzędnika, że nie przenosi narkotyków, diamentów, ani choćby jajka Faberge, znudzony celnik dociągający z charakterystycznym chrzęstem lateksową osłonę dłoni, rzuci znudzonym głosem:

         - Tu nie o narkotyki chodzi, ani o kosztowności. My pochowanego w różnych formach i miejscach rosyjskiego nazjonalizmu szukamy, ot co! A teraz już proszę się nachylić.         

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka