Grzegorz Gozdawa Grzegorz Gozdawa
1355
BLOG

Tama

Grzegorz Gozdawa Grzegorz Gozdawa Polityka Obserwuj notkę 27

         Gdy po wypowiedzi szefa FBI Jamesa Comey’a rząd polski tak trochę ni z gruchy, ni z pietruchy postanowił walczyć niczym jakiś leff o dobre imię swego kraju, co nawiasem mówiąc przychodzi mu z trudem jak każdemu rządowi skorumpowanych politycznie nieudaczników i amatorów, niemal na zawołanie pojawiły się zaraz kolejne przypadki antypolonizmów.

         Pierwszy cios przyszedł znów zza oceanu, gdzie znany amerykański producent zabawek, firma Mattel Inc., wypuścił na rynek grę dla dzieci, w której wystepuje określenie Nazistowska Polska. Cios jest wyprowadzony po mistrzowsku, niczym hak w czułe podbrzusze, raz z uwagi na popularność gry, a dwa, że ta oddziałuje na umysły młode. A skoro młode, to wypasione jak reszta organizmu zaledwie słodyczami, masłem orzechowym, majonezem, kartoflanymi czipsami i jajkiem w proszku, czyli niczym, natomiast w zakresie edukacyjnym ogłupiającą telewizją i ,,Hobbitem” – bajdurą odczytywaną bez błędu jako powrót do ziemi obiecanej, przy czym nie chodzi tu tylko o rysy twarzy bohaterów nadane przez charakteryzatora. Tak więc oczywiste jest, że dzieciaki tym na starość trącą, czym za młodu nasiąkną. A czym nasiąkną?

         Gra polega na doborze hasła z jednej karty z definicją z drugiej. I gdy na pierwszej wystepuje nazwa ,,Lista Schindlera”, należy do niej dopasować odpowiedź informującą, że jest to ,, film Stevena Spielberga z 1993 r., opowiadający prawdziwą historię katolickiego biznesmena, który ratuje ponad 1000 Żydów z nazistowskiej Polski". No po prostu rarytas w zakresie dokonywania kolejnych czynów nierządnych na ciele i tak już sprostytuowanej doszczetnie historii. Co ciekawe gier sprzedano aż 3 miliony i handel dalej trwa w najlepsze. Jeśli więc uświadomimy sobie, że do zabawy zasiądą minimum dwie osoby, możemy się spodziewać, iż nie 3 miliony a przynajmniej dwa razy tyle małych kłamstwochłonów zostanie nasiąkniętych bezczelnym łgarstwem, którego po większej części nie będą w stanie skorygować ich równie bystrzy rodzice, a szkoła potwierdzi je lekturą ,,Malowanego Ptaka”.

         Tylko czy są to przypadki wynikające z braku edukacji amerykańskiego społeczeństwa – bo tak nazwą to politycy i polskie media, aby nikogo nie urazić podejrzeniem o premedytację? Absolutnie nie, to zły pryzmat postrzegania tych spraw.  Owszem, brak edukacji jest istotny tylko jako element pomocny dalszemu zakłamywaniu historii – tak,  by ziarno manipulacji nie padało na analityczny i użyźniony wiedzą grunt. Ale fałszerstwo jest dokonane celowo i przez ludzi doskonale wiedzących jak wyglądała prawda. Bo żeby zakłamywać, trzeba wiedzieć co, czyli ją znać. A dzieci wiadomo – to materiał doskonały do faszerowania załganą propagandą. Jak w Hitletrujegend albo w radzieckich Pionierach.

         I gdy wydawało się już, że zakończymy kwiecień tymi dwoma przypadkami oskarżeń o współudział w Holokauście, doszedł trzeci – tym razem ze strony holenderskiego korespondenta akredytowanego w Polsce. Ten we spomnieniach poświęconych Bartoszewskiemu dwukrotnie napisał o ratowaniu Żydów w ,,antysemickiej Polsce”. Znaczy jak się chce kogoś kopnąć, wtedy każdy powód jest dobry, w tym nawet ten, gdy wspomina się postać działacza Żegoty - Rady Pomocy Żydom działającej w Polsce w okresie okupacji.

         Oskarżenia Polski o antysemityzmu i współpracę z Niemcami w mordowaniu Żydów, a co gorsza już nawet bez wspominania roli Niemców, nie są ani dziełem przypadku, ani sytuacją zawinioną brakiem edukacji. Nie, każdy zdrowo myślący człowiek zdaje sobie sprawę, że stanowi to zorganizowaną od lat akcję mającą na celu wyciszenie teutońskich grzechów i w zamian dorobienie nam nazistowskiej gęby. No bo ktoś tych Żydów jednak wymordował, więc pustki po stronie sprawców być nie może. A z taką gębą ani zaufania, a tym bardziej współczucia się nie wzbudza, o co właśnie chodzi, gdy na całego ruszy walec rewindykacji. I to z kilku stron.

         Ilość przypadków celowego dziurawienia naszej tamy, tamy narodowego honoru i zasług na polu walki o ludzką godność, podtrzymującej wolę istnienia i nobilitującej nas wśród społeczeństw Europy i świata, jest już tak duża, że przecieków nie da się zatrzymać. W legendzie o holenderskim chłopcu była mowa o jednej dziurze w wale, która ten zatkał palcem i uratował kraj. W polskiej tamie tych dziur jest więcej niż palców, a i układ przecieków powoduje, że nie można wszystkich sięgnąć. Zwłaszcza że tym, którzy powninni, nie za bardzo się chce. Zresztą sprawiają czasem wrażenie jakby wyznaczone im zadania były zupełnie inne. A poza tym nie są już nietrawionymi układami wyrachowania i wzajemnych zależności małymi chłopcami, ktorzy na widok przecieku po prostu instynktownie zatykają go palcem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka