Grzegorz Gozdawa Grzegorz Gozdawa
472
BLOG

Kwoty

Grzegorz Gozdawa Grzegorz Gozdawa Polityka Obserwuj notkę 14

        Unia Europejska ma problemy. I dobrze, bo to oznacza, że wciąż istnieje, choć musi się borykać z ciągłymi trudnościami. To z kolei wzmacnia ją i uszlachetnia, a zwłaszcza uszlachetnia – zupełnie jak człowieka walczącego o przetrwanie. No na przykład wtedy, gdy w trosce o niemieckie i francuskie banki wspomagała Grecję wspólnym groszem. Albo gdy stworzyła Pakiet Klimatyczny, ograniczający nie tylko emisję CO2, ale i możliwości gospodarcze państw strefy ogonowej, w tym Polski, choć na przykład wybuch podobny do islandzkiego wulkanu z roku 2010 nieweczy pięcioletnie światowe oszczędności. Jak do tej pory, niestety, włodarze Unii nie podjęli walki z wulkanami, podobnie jak z przypływami oceanów i zaćmieniem Słońca, choć po bojach o prawidłową krzywiznę bananów i dopuszczalną ilość sęków w desce są na dobrej drodze. Innym sukcesem uszlachetniającym, tym razem w dziedzinie polityki, stała się milcząca zgoda na rosyjską aneksję Krymu. Owszem, krwawe walki w Doniecku i Ługańsku oburzyły Europejczyków, zwłaszcza w reakcji na wstrzymanie umów handlowych z Moskwą i straty powstałe w portfelach, ale o Krymie ani mru-mru. Wiadomo – prastary rosyjski półwysep, niemal tak samo jak prastare niemieckie Ziemie Odzyskane. Że co, że niedpuszczalna analogia? A pewnie, w demokracji uniijnej niestosowne analogie sa rzeczą zakazaną, na ogół do czasu aż coś się nie zmieni, czyli dopiero po odgórnym zatwierdzeniu stosowności, a w zasadzie jej dopuszczalnego stopnia.

         Natomiast obecnie procez uszlachetniania ma dotyczyć kwot imigracyjnych. Co to oznacza? Zaraz, może kilka słów wstępnych.

         Afryka się wyludnia, zgodnie zresztą jakby z planem bezkolizyjnego kolorystycznie zagospodarowania zasobnych w bogactwa naturalne obszarów. AIDS, ebola, głód, brak wody, wojny – wszystko to zmusza Afrykanów do ucieczki w lepsze światy. Zresztą  nie tylko ich, bo Syryjczyków i inne nacje zagrożone muzułmańskim nowotworem Państwa Islamskiego również. Co ciekawe emigranci wybierają Europę, bo raz, że blisko, a dwa, że bogato. A skoro nie interesują się ucieczką przez Atlantyk, na przykład do Brazylii, to znaczy, że mają za sobę dobre przygotowania edukacyjne z geografii, w tym z danych statystycznych dotyczących zamożnośći różnych państw i ich systemów socjalnych. No więc ci Afrykanie i S-ka od paru lat starają się pokonać Morze Śródziemne, by desantować się głównie na plażach Lampedusy i Sycylii, i tam uzyskać azyl. Mówiąc wprost, Włosi, gdyż to przede wszystkim im przypadł los pełnienia roli gospodarza,  mają w plecy, a może nawet trochę niżej, bo albo ciagną na nich hunowie z Albanii, albo z Czarnego Lądu i Lewantu. A skoro starożytny Rzym zakrztusił się mieszanką chrześcijaństwa i bararzyńskiej imigracji, to tym bardziej współczesne Włochy nie przetrwałyby najazdu Afrykanów i Arabów w połączeniu z wyznawaniem lewackiej politycznej poprawnośći. Pamiętajmy bowiem, że w zeszłym roku przybyło aż 280 tys. nielegałów, zaś w trakcie próby przepłynięcia utonęło blisko 3.5 tys., co czyni statystykę nieubłaganą dla Italii. I choć morze nie jest tak przyjazne jak dla Żydów uciekających z Egiptu, to i tak bardzo łaskawe, zważywszy na jakość oferowanych środków transportu i fakt, że ginie tylko jedna osoba na 80 chętnych morskich wrażeń.

         Istotne jest więc, że  dzieje się źle, bo mając na uwadze bezrobocie panujące we Włoszech, Hiszpanii czy Grecji oraz ciężką sytuację finansową tych państw, od razu wiadomo, że ligi piłkarskie wspomnianych krajów, nawet przy pomocy Francji, nie są w stanie przyjąć wszystkich chętnych, choć kolor skóry zgadza się z polityką kadrową klubów. A zatem pozostaje najpierw pomoc socjalna, a potem zatrudnienie, ewentualnie opieka do końca życia jako opcja bardziej pożadana i humanitarna. No i tego na południu Europy by nie wytrzymali. Dlatego Unia Europejska wymyśliła kwoty imigracyjne jako pomysł wstępny rozwiązania sytuacji. A chodzi o – tu rzecz jasna padają wielkie słowa – solidarnośc członków, przy czym wiadomo z życia, że członek członkowi nierówny. I choć według przewidywanych ustaleń kwoty mają zakładać przyjęcie napływowej ludności w częściach proporcjonalnych do aktualnych możliwości państwa, to przecież perspektywy rozwoju krajów przesiedleń są różne, a zatem skala problemu wytworzonego absorpcją podrzutków może ewoluować też różnie – ze wskazaniem już teraz przegranych.

         Polska również miałaby otrzymać swoj przydział, miądzy innymi dzięki Donaldowi Tuskowi, przewodniczącemu Rady, który widzi potrzebę dzielania się kłopotami. Niezawodnie więc możemy liczyć na aktywność rodzimych politruków, którzy będą zachwalać koloryt cywilizacyjny, wzbogacający naszą rodzimą kulturę kolejnym odkryciem kebabu, grużlicy i wojującego islamu. Oczywiście zaraz nas zawstydzą, że musimy spłacić dług, bo sami zaciągnęliśmy go w latach 80-tych, korzystając z cudzej gościnności, choć osobiście nie pamiętam, by Somalia, Libia, Czad, Mali lub Republika Środkowerj Afryki przyjmowały polskich azylantów. A jeśli już, to może cukrzyków – głownie z przeznaczeniem na kompot.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka