Kogo by tu jeszcze okpić?.....
Kogo by tu jeszcze okpić?.....
Grzegorz Gozdawa Grzegorz Gozdawa
705
BLOG

Wodzirej prostaczków

Grzegorz Gozdawa Grzegorz Gozdawa Polityka Obserwuj notkę 34

        Nabijają się tu i tam z upolitycznionego artychy, że niby historycznie niekumaty, bo Piłsdudski z Dmowskim w jedną ideologiczno-patriotyczną całość mu się łączą. Nawet pewien bloger o pseudonimie Lubicz popełnił na ten temat notkę, w której drze łacha z Kukiza, w tym nie tylko z jego wiedzy albo dokładniej – niewiedzy, ale i ze snobistycznych nawyków charakterystycznych dla typków awansujących społecznie, w tym głównie nuworyszy sławy i uznania,  nachalnie afiszujących się portretem nieistniejącego, choć rzekomo załużonego ojczyźnie i Bogu przodka. A to z kolei dowodziłoby, że system systemem, natomiast mentalnie od czasów pamiętnego ,,Czterdziestolatka” na chamowie wszystko pozostało bez zmian.

         Zmartwiłem się odkryciem Lubicza głównie dlatego, że wyprzedził mnie w wypatrzeniu skali erudycyjnej pustki Pawła Kukiza, i dlatego postanowiłem wyszukać cytat, który potwierdzałby wychowanie zapiewajły w ,,patriotycznej tradycji Piłsudskiego i Dmowskiego”, z czego chichocze autor, bo faktem jest, że światopoglądowo byłoby to dość trudne. No i nie znalazłem. Natomiast owszem, natknąłem się na pewną wypowiedź, która być może Lubicz źle zrozumiał, choć niekoniecznie z premedytacją, a brzmi ona tak:

         ,, Piłsudski był żołnierzem i wywalczył niepodległość zbrojnie, Dmowski był politykiem i przygotował grunt do negocjacji na konferencji paryskiej Paderewskiemu, który – jako światowej sławy pianista – spełnił funkcję dzisiejszego PR-owca. W moim domu np. obok siebie stoją dzieła Piłsudskiego i Dmowskiego

         Znaczy co, Kukiz kuriozalnie łączy ich idologię w przyświecającą mu całość, może tylko zna, bo czytał, czy po prostu posiada książki obu sławnych Polaków? Tego nie wiemy i nic nie wskazuje na to, by któraś z poczynionych hipotez była bardziej wiarygodna od pozostałych, choć jeśli coś w sposób oczywisty kole w mózg, to pewna prostota ocen wielkich postaci. Spośród wspomnianych trzech założeń Lubicz wybrał jedno, które ma ośmieszyć Kukiza, tyle że to nie fair. I mam na to takie a nie inne spojrzenie nie z tego powodu, że jestem zwolennikiem ludowego trybuna, tylko dlatego, by nie zamglić sobie jego obrazu jako przeciwnika oraz osoby przeze mnie nielubianej i niewiarygodnej.

         Fakt posiadania nawet na jednej półce ,,Pism zbiorowych” Marszałka i ,,Myśli nowoczesmego Polaka” Dmowskiego absolutnie nie przekreśla czyjejś wiedzy, ustawiając go w grupie osób z natury niedokształconych, lekkich i śmiesznych. Nie, tak samo jak to, gdy ktoś kocha Mozarta i Bacha na równi z Beatlesami, niczym Jenny w słynnym filmie ,,Love story”, czyli pozornie tylko łączy klasykę z rockiem, nie odbiera mu miana inteligenta.        

         Zresztą w prawdziwym życiu przypadki bardziej trwałego łączenia przeciwności bywają  częste. Na pewno wielu słyszało o dziwnych małżeństwach z okresu Polski peerelowskiej, kiedy to on był ideologicznym a nie tylko praktycznym, znaczy koniunkturalnym komunistą, ona zaś pobożną, choć cichcem jedynie praktykującą katoliczką, lekko zasuszoną, zapewne rodzinnie, w duchu oleandro-kadrowym. Czyli kimś takim na wzór naszego poczciwego Sowińca. A byli ze sobą, bo uczucie przede wszystkim. No a gdy już z tego związku narodziło się dziecko - co notabene w tamtych czasach nie miało charakteru wydarzenia i wolne było od podejrzeń o jakieś cudaczne in vitro, tylko stanowiło powszechnie znane i multiplikowane w rodzinach zjawisko  - on, idąc jej na ustępstwo, jechał na drugi kraniec Polski, ewentualnie do jakiegoś zadupia, w którym jedno z nich wyrosło, by tam pośród muczenia krów i harmidru poganianych za płotem wierzbiną gęsi bobasa ochrzcić. Przy czym ich związek, choć tak ideologicznie dziwny, nie przesądzał o przejęciu poglądów któregoś ze współmałżonków, tylko o ich światopoglądowej neutralności, co świadczy jednak o moralnej i narodowej zapaści żony. Ale cóż, wierności ideałom znanym choćby z filmu Grigorija Czuchrahja ,,Czterdziesty pierwszy” trudno od każdego wymagać, w tym nawet od prezydenta Bronisława Komorowskiego.

         Możemy zatem bez uszczerbku dla rozumu przyjąć hipotezę, zgodnie z którą tata pana Kukiza hołdował Piłsudskiemu, natomiast mama Dmowskiemu. Albo odwrotnie. I w takiej sytuacji nasz zapiewajło nie skłamał, mówiąc o wychowaniu odebranym w patriotycznej tradycji obu wielkich Polaków, choć osobiście wątpię, aby akurat wiedział nieco dokładniej kim był Dmowski. Po prostu ktoś, kto raz widzi jak ZCHN zbliża się, kpiąc przy tym z Kościoła i wiary, zaś parę lat później wulgarnie głosi nienawiść do postkomunistów, wszystko co przeciwstawne, a znane powierzchownie, może  sobie poukładać. Zwłaszcza wtedy, gdy jak sam Kukiz sugeruje, to nikt inny tylko szatan we łbie ogonem mu kiedyś mieszał. Chytrym łbie należałoby dodać.

         Natomiast czyj jest szatan i za ile politycznemu wodzirejowi prostaczków dziś miesza – tego niestety nie wiemy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka