Grzegorz Gozdawa Grzegorz Gozdawa
1327
BLOG

Poprawność w okresie przemian klimatycznych

Grzegorz Gozdawa Grzegorz Gozdawa Polityka Obserwuj notkę 172

        Człowiek już na ogół tak ma, że przesiąka otoczeniem. I ja sobie tego wcale nie wymyśliłem, tylko zaobserwowałem. No weźmy na przykład osobę powszechnie znanego Ryszarda Cyby, zabójcy działacza PiS w Łodzi. Niegdyś, jeszcze za PRL-u, był to spokojny cinkciarz i współpracownik milicji, później nikomu nie wadzący taksówkarz. A wystarczyło, by zasilił kadry Platformy Obywatelskiej, wszedł między jej członków i po pewnym czasie stał się psychopatą i mordercą. Znamienne, prawda? Albo taki kardiochirurg, w świadomości społecznej ostały jako doktor G., człowiek, który prawdopodobnie nigdy nie zostałby łapówkarzem, gdyby nie to, że miał lekarskie powołanie. Bo takie powołanie im wyżej w specjalizacji zajdzie, tym bardziej prawdopodobne, że włączy korupcję do pakietu hipokratesowych ofert – rzecz jasna w Polsce. Ewentualnie czy Olbrychski, przypominam kiedyś aktor, zacząłby tęgo popijać, gdyby nie to, że jak sam się chwali przebywał w środowisku rosyjskich intelektualistów? A przecież trudno być rosyjskim intelektualistą i bez picia zaakceptować fakt, że naród, z którego się wywodzi, również dorobił się swojej elity. Przecież tego biez wodki nie razbieriosz. I wreszcie inny przykład, tym razem miliarderów Madoffa i Stanforda. Czy obaj doczekaliby wieloletnich wyroków za złodziejstwo, gdyby nie przesiąkli klimatem światowej finansjery?

         Oczywiście przypadki wpływu środowiska na jednostkę można mnożyć, ale nie zapominajmy, iż podobnemu oddziaływaniu ulegają całe społeczeństwa, o ile tylko zostają zdominowane przez inne – silniejsze i bardziej agresywne, z reguły zamieszkujące państwa imperialne. Czy może więc dziwić urodzaj oskarżeń rzucanych przez zachodnie media i tamtejszych polityków pod adresem gabinetu Beaty Szydło i partii PiS? A zwłaszcza gdy dochodzą i stamtąd, i z samej Polski również głosy o narodowo-socjalitycznym rządzie w Warszawie, albo odwrotnie – o wzorowaniu się partii Kaczyńskiego na wczesnym okresie przejmowania władzy przez komunistów?

         Otóż dziwić nie może, bo przez niemal sześć lat uciekaliśmy śmierci, będąc pod okupacją narodowo-socjalistycznych towarzyszy z Niemiec, przy czym przeszło pięciu milionom się nie udało. Nie towarzyszy, tylko ich ofiarom. Rzec można, że nie dobiegły do naturalnej mety życia. A później przyszło nam wegetować choć pod łagodniejszą w skutkach, za to trwającą czterdzieści pięć lat okupacją sowiecką. Ta była mniej kosztowna biologicznie, bo pochłonęła ,,zaledwie” sto pięćdziesiąt tysięcy zamordowanych. I dlatego jeśli w pewnych odcieniach politycznych przejawiamy rzekomo totalitarne ciągoty, to te nie biorą się przecież znikąd. Ktoś musiał zademonstrować nam sposób działania zamordyzmu, co historia potwierdza.

         Rzecz jednak w tym, że pomiędzy totalitarnymi ciągotami, o ile obecnie rządzącym takowe naprawdę chodzą po głowie, a praktyką przejawianą w sferze sprawowanej przez nich władzy, brak jakiegokolwiek przełożenia. No a ponieważ brak, dlatego trzeba im je wmówić. Im i światu, by opinia o Polakach, zwłaszcza tych niepoprawnych, zamykała się w historyczną całość. Ta natomiast zaczyna się od rzekomego cywilizowania Polski pod zaborami - zabiegu jednak nieudanego, skoro po nim nastąpiło mordowanie w obozach jeńców bolszewickich, później prześladowanie mniejszości w okresie międzywojnia i wreszcie gazownie Żydów w czasie okupacji. No i aktualnie polskie upiory ponownie dały znać o sobie, kiedy to wbrew zaleceniom berlińskiej Brukseli Polacy wybrali katoprawicę, znęcającą się teraz na zdobyczach demokracji, nad którymi pieczę sprawowali dotychczas, pilnując swoich interesów, George Soros i Anegla Merkel. Oczywiście nie sami, tylko przez grono zasłużonych dla obcej sprawy autorytetów, głównie tak zwanych moralnych.

         Gdyby Barry Levinson, twórca świetnego filmu ,,Wag the dog”, reżyserował go nie przed dziewiętnastu laty, tylko obecnie, w świadomych stanu spraw kręgach uznano by, że wzorował się na akcji medialnej skierowanej przeciwko rządom Prawa i Sprawiedliwości. Bo to, co nawet bystrzejszym widzom z roku 1997 wydawało się niemożliwym w realizacji, zakotwiczonym w krainie fantazji zabiegiem socjotechnicznym, dziś stało się rzeczywistością. Podkreślmy, przerażającą rzeczywistością. Zatem PiS, działając zgodnie z teorią przesiąkania złymi przykładami nazizmu i komunizmu, psuje niby dobrą zmianą demokrację, ba, pójdźmy śmiało dalej - podcina nogi pryncypiom naszej nowoczesnej cywilizacji. I choć jest to jedynie fakt medialny, niemniej w pustoszonych propagandą umysłach nie tylko polskiego, ale i światowego motłochu zaczął żyć własnym życiem.

         Cóż, szkoda. Czego? Ano tego, że to łamanie demokracji przez PiS jest jedynie faktem medialnym. Bo jak mawiał bardzo dyplomatycznie premier Donald Tusk, ręka człowieka świerzbi. Tyle tylko, że jego świerzbiła z powodu przemówień sejmowych Kaczyńskiego, a mnie, gdy widzę powtórkę z Targowicy. Targowicy, w której tym razem rolę Petersburga Katarzyny II pełni Berlin Angeli Merkel.

         Ach, szkoda, jaka szkoda, że w dzisiejszym świecie nie można już lać bydła zomowską pałą. Czasy nie te, dziwne jakieś, a i klimat w okresie cieplarnianych przemian czemuś niezdrowy dla normalnie myślących.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka