Grzegorz Gozdawa Grzegorz Gozdawa
1126
BLOG

O dwóch sprawach widzianych trochę inaczej

Grzegorz Gozdawa Grzegorz Gozdawa Polityka Obserwuj notkę 251

        Dwiema wypowiedziami, z których jedna była głupsza do drugiej, popisali się wczoraj pisowscy włodarze. Pierwszą uraczył nas prezydent, drugą sekretarz stanu w MSZ Konrad Szymański. Zacznijmy od pierwszej z racji powagi urzędu. I choć z jednej strony czysto bzdetowy charakter incydentu mógłby wskazywać jedynie na niski poziom doradztwa w prezydenckim pałacu, to z drugiej, gdyby przyjrzeć się z pozoru błahej sprawie dokładniej, może ona jednak spowodawać ujemne skutki w kwestii ocen poźniejszych wypowiedzi i zachowań głowy państwa.

         Zaczęło się od tego, że miesiąc temu, odnosząc się w nieco kpiarskim tonie wobec części protestujących pod sztandarami KOD-u, prezydent Duda sparafrazował słowa kościelnej pieśni, mówiąc: Ojczyznę dojną racz nam zwrócić Panie. Czy był to grzech wielki? Rzecz w tym, że Andrzej Duda sam tego nie wymyśllił, a jedynie przytoczył dość popularne, żartobliwe powiedzonko, a przy tym niezwykle trafne, odnoszące się do złodziejskiej proweniencji części elit pieniadza i władzy, i to na wszystkich jej szczeblach, oraz do chciwych ,,kasy” zdemoralizowanych beneficjentów III RP wszelkiego innego autoramentu.

         Czy powinien tak powiedzieć? Abstrahując od poczynionego mu zarzutu przeinaczenia słów pieśni ,,Boże coś Polskę”, bo osobiście nic zdrożnego w tej prafrazie nie dostrzegam, skłaniałbym się ku tezie, że raczej nie. I choć sens jak już wspomniałem trafny jest w stu procentach, to w tym konkretnym przypadku słowo doić pochodzi ze slangu, w związku z czym jego użycie nawet w cytatach głowie państwa chyba nie przystoi. Powtarzam chyba, bo arbitrem dobrego smaku nie jestem. Jednak skoro Andrzej Duda powiedział, co powiedział, to sprawa zabliźniła się już na tyle, że nie powinien do niej wracać. Absolutnie. Niestety, to młody człowiek, wychowany w erze mody na przepraszanie za wszystko, nawet za winy niepopełnione, co ma być w dobym tonie i świadczyć o drzemiących w przepraszającym pokładach samokrytycyzmu. A ten jak wiadomo jeszcze z czasów stalinowskich, służy uszlachetnianiu charakteru. Może więc pan prezydent cierpi wewnetrznie na takie zapotrzebowanie, niemniej jest prezydentem i przepraszanie za coś, co nie do końca jest formalnie naganne, natomiast merytorycznie adekwatne, jeszcze bardziej nie uchodzi, bo narusza powagę urzędu. Tym bardziej że rozochocony ekspiacją, która być może niedługo publicznie powtórzy, przyznając się na przykład do dokonanej w wieku szczenięcym kradzieży śliwek z ogrodu sąsiada, dodał rzecz naprawdę głupią: Nie ma dogmatu nieomylności prezydenta RP.

         Ach tak, naprawdę? No cóż za odkrywcza myśl. Oczywiście, gdyby Andrzej Duda był papieżem-Polakiem, to może tak, znaczy byłby nieomylny, ale skoro jest tylko prezydentem, to nie. A gdzie tam. I tylko trzeba czekać, aż politycy opozycji i ich sługusy z mediów będą mu to zdanie przypominać przy każdej jego spornej decyzji. A te z punktu widzenia opozycji w samym założeniu są sporne zawsze..

         Natomiast również wczoraj – co za pechowy dla rządzącyh dzień – wiceminister Konrad Szymański, odnosząc się do rezolucji Parlamentu Europejskiego, która w przyszłym tygodniu ma być przyjęta w sprawie Trybunału Konstytucyjnegow Polsce, powiedział tak:

         Jesteśmy gotowi na dialog, ale na dialog, który będzie podmiotowy i będzie prowadzony na równych prawach. Chcielibyśmy, aby nasze racje były ważone w sposób uczciwy i odpowiedzialny.

         To jak to tak ,,na równych prawach”? Że niby Polacy mają rozmawiać na temat suwerennie podejmowanych przez rząd Rzeczypospolitej decyzji – i to decyzji dotyczących ich wewnętrznej polityki - z przedstawicielami obcych państw na równych prawach? A dlaczego to niby mają one być równe i z czego ma to wynikać? Od kiedy dwa suwerenne państwa rozmawiają o wewnętrzych sprawach jednego z nich na równych prawach? I na dodatek w sytuacji, gdy nawet sprzątaczka w MSZ wie, że cała ,,trybunalska afera” rozdmuchiwana jest przez Niemców i przynosi im pożytki, osłabiając pozycję PiS-u w kraju i torując drogę do nowych wyborów. Natomiast szatniarz mógłby dopowiedzieć, że Trybunał jest gwarantem obcych interesów i pozycji wykonujących ich polecenia lokajów w kraju.

         Co zatem ten gamoń opowiada? Zamiast od razu zasygnalizować, że chętnie wysłuchamy opinii PE i na pewno przeanalizujemy je, a wiadomo, co w języku dyplomacji to oznacza, a co prezydent Duda na pewno potrafiłby jakoś zgrabnie sparafrazować, chłop od razu przekazuje obcym prawo ingerowania w nasze sprawy.

         A może ja czegoś nie wiem, o czym wie Szymański? Bo skoro dopomina się dla Polski równych praw dialogu, to sugeruje, że w tej chwili mamy do czynienia z jawnym wobec nas dyktatem. Co daje do myślenia, że on prosi, a nie proponuje. Hm, znaczy, k…., jest źle!

Zobacz galerię zdjęć:

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka