No właśnie, bo ja naprawdę tak się bałem, tak się bałem już mniej więcej od końca pierwszej połowy spotkania, żeby któryś z zawodników obu drużyn nie wygłupił się i nie strzelił przypadkowo gola.
Zasady tego meczu chyba najlepiej zrozumiał as Ajaxu Amsterdam, Arkadiusz Milik, który systematycznie podawał piłkę Niemcom, a raz tak ostentacyjnie głupio nie trafił w nią w czasie strzału do bramki, i to w sytaucji niemal stuprocentowej, że nawet trochę było wstyd. Nie dlatego, że nie strzelił, bo właśnie miał nie strzelić, ale dlatego, że przedobrzył udawanie i zepsuł całe zaplanowane wrażenie gry niby ,,na poważnie". Z tego wniosek oczywisty, że musi poćwiczyć na kursach aktorskich u Krychowiaka, bo ten w udawaniu rzekomo popełnionych na nim fauli przebił Holendra Arjena Robbena.
Również nieporozumieniem był strzał Ozila, który całe szczęście w znakomitym stylu obronił Fabiański, choć jego wymowne spojrzenie w stronę Niemców jasno mówiło: ,,No co jest, k***a, przecież nie tak miało być?" Nie rzucałbym jednak gromów na Ozila. Raz dlatego, że to Turek, a ci, idąc w ślady Erdogana, mogą być przesadnie honorowi i nie rozumieć zasad nowoczesnego profesjonalnego futbolu. Natomiast drugim wytłumaczeniem wybryku Ozila - i to go całkowicie rozgrzesza - mógł być zdarzający się zawodnikom przypadek, kiedy piłka jak to się mawia schodzi im w czasie strzału z nogi. Przy czym jednym schodzi tak, że nie trafiają w bramkę, a innym, że właśnie wbrew intencjom trafiają. Tu należy dodać, iż może zajść jeszcze jedna sytuacja, niezwykle rzadka, gdy piłkarz chce strzelić gola i rzeczywiście strzela, choć tylko dlatego, że piłka szczęśliwie mu skiksowała. Historycznie rzecz ujmując, najsłynniejsze ,,zejście z nogi" w dziejach polskiego futbolu odnotował Jan Domarski na Wembley, co otworzyło nam drogę na piłkarskie salony. No ale tamto zdarzenie miało miejsce dawno temu, gdy nawet w piłce losami meczów rządziły nie tylko umiejętności, ale również ambicje i sportowa duma. A my dziś się cieszmy, że wczoraj wszystko dobrze się skończyło.
Tak więc wynik był OK, nawet pozory gry w drugiej połowie nie zawiodły i tylko prosiłbym, aby w trakcie tego typu ,,spotkań", chcąc oszczędzić nerwów, zwłaszcza mnie, starano się w ogóle nie przechodzić z piłką na połowę przeciwnika. Wtedy będzie można oglądać mecz już na zupełnym luzie.